Miło jest wrócić do marynarek
Nawet nie wiecie z jaką radością założyłem marynarkę do dzisiejszej sesji 🙂 Dlaczego? Po pierwsze, po wielu miesiącach noszenia się bardziej casualowo, przyjemnie jest wreszcie włożyć na siebie coś bardziej eleganckiego. Oczywiście to nie jest tak, że przez ostatnie miesiące całkowicie porzuciłem marynarki (garnitury owszem), ale zakładałem je znacznie rzadziej. U wielu z was pewnie jest/było podobnie. Mniej spotkań, mniej wyjazdów, przerzucenie się na pracę zdalną sprawia, że raczej mało kto myśli o marynarce i bardziej eleganckich ubraniach.
Ale myślę, że wiele osób jeszcze zatęskni za marynarkami i garniturami (ja już zatęskniłem), bo choć odzież domowa ma swoje niewątpliwe plusy, to jednak jeśli ktoś ceni sobie dobry styl i szeroko rozumianą atrakcyjność (dla siebie samego, ale też dla otoczenia), to trudno będzie to osiągnąć dzianinowym dresem. Liczę więc na to, że już wkrótce z przyjemnością wrócimy do marynarek i koszul, tak samo jak do restauracji, teatrów czy po prostu do normalnej pracy biurowej.
Po drugie, czuć wreszcie wiosnę, więc miło było założyć samą marynarkę, już bez konieczności „docieplania się” płaszczem, czy kurtką. Ostatnia zima była wyjątkowo długa. nie pamiętam takiego roku, by na początku maja było tak mało zieleni na drzewach. Na szczęście w ostatnich dniach widać już zmiany, a przedwczoraj to już nawet śmigałem w koszuli lnianej (po raz pierwszy w tym roku). Ale na len jeszcze przyjdzie czas w kolejnych sesjach…
Dzisiaj bohaterem jest klasyczna granatowa marynarka, to model Reunion z ostatniej kolekcji Lancerto & Mr. Vintage. Jeśli nie macie jeszcze w szafie takiego klasyka, to polecam zwrócić uwagę właśnie na ten model, bo to niezwykle uniwersalna rzecz, która sprawdzi się na wiele różnych okazji oraz w połączeniach z ubraniami o różnym stylu. U mnie dzisiaj klasyczny smart casual, czyli bawełniane chino z zaprasowanym kantem oraz ulubiona koszula ostatnich miesięcy, czyli granatowy prążek bengalski na białym tle. Prosto, mało odkrywczo i bez fajerwerków, ale tak też czasem lubię 🙂
A jak to wygląda u was, wrócicie do marynarek i garniturów z przyjemnością, czy wygoda odzieży domowej jednak wygrywa?
PS. A uniwersalność takiej marynarki możecie zobaczyć na samym końcu tego wpisu, wrzucam tam grafiki z książki „Jak się ubrać”, w której taka marynarka pojawia się w bardzo wielu stylizacjach, co świadczy o tym, że rzeczywiście nadaje się na wiele różnych okazji (o tym jest ta książka).
Autorem zdjęć jest Dominika Kuroś
Marynarka – Lancerto & Mr. Vintage
Koszula – Lancerto & Mr. Vintage
Spodnie – Brooks Brothers
Buty – Crownhill Shoes
Poszetka – egzemplarz z limitowanej serii książki „Jak się ubrać” (już niedostępna)
Powered by the Echo RSS Plugin by CodeRevolution.